Chińczycy postraszyli Polaków

Tak ciężkiej przeprawy siatkarze Sebastiana Pawlika chyba się nie spodziewali. Polacy, którzy na Mistrzostwach Świata U-21 w Czechach idą jak dotąd jak "burza", w drugiej rundzie turnieju trafili na zawodników z Chin. Siatkarze z Azji prowadzili w całym spotkaniu już 2:1, jednak ostatnie słowo w tym pojedynku należało do biało-czerwonych.



Premierowa odsłona rozpoczęła się od mocnego uderzenia zawodników Sebastiana Pawlika. Już na początku seta, biało-czerwoni zbudowali sobie kilku punktową przewagę. Doskonale zakończone kontrataki przez Norberta Hubera, a także asowe zagrywki Bartosza Kwolka, dały wynik (8:1) dla Polaków. Przewaga ani na moment nie topniała, a Chińczycy mieli ogromne problemy z przyjęciem, przez co nie mogli rozwinąć skrzydeł w ataku. Po asie serwisowym Jakuba Ziobrowskiego, a także dwóch blokach Tomka Fornala, biało-czerwoni wygrali premierową odsłonę (25:13).

Drugi set miał całkowicie inny przebieg. Siatkarze z Chin po fatalnej grze w pierwszej partii już na początku nawiązali równorzędną walkę z biało-czerwonymi. Zawodnicy z Azji w tym secie przegrywali już (10:8). Po prostych błędach Polaków w przyjęciu zagrywki, przeciwnicy nie tylko wyrównali wynik, ale wyszli na prowadzenie (10:12). Podopieczni Sebastiana Pawlika, po czasie na żądanie, odrobili stratę punktową (14:14), jednak w dwóch kolejnych wymianach to Chińczycy zdobyli punkty i na drugiej przerwie technicznej prowadzili (14:16). Biało-czerwoni zaczynali mieć problemy ze skończeniem ataków w pierwszym tempie, a nadarzające się kontry dla Chińczyków, były przez nich sumiennie wykorzystywane, czego rezultatem było prowadzenie (16:20). Podopieczni Ju Genyina nie roztrwonili przewagi wygrywając drugą partię (18:25). Dla Polaków, był to z kolei pierwszy przegrany set na tych mistrzostwach.

Trzecia odsłona meczu rozpoczęła się tym razem znakomicie dla Chińczyków. Zespół z Azji rozpędzony po zwycięstwie w poprzednim secie, nadal unikał własnych błędów, zdobywając kolejne cenne punkty w atakach. Zawodnicy Ju Geyina wyszli już na początku seta na pięcio punktowe prowadzenie (4:9). Przewaga Chińczyków z każdą kolejną wymiana topniała, ale na drugą przerwę techniczną Polacy dalej przegrywali (14:16). Biało-czerwoni dalej nie mogli odnaleźć swojego rytmu gry z pierwszego seta, a ich przeciwnicy sumiennie dążyli do wygrania kolejnej partii. Przy stanie (19:21), Chińczycy zdobyli trzy punkty z rzędu i mieli piłki setowe (19:24). Wówczas w polu zagrywki pojawił się Norbert Huber, który posyłał bardzo trudne floty. Polacy zbliżyli się do swojego rywala na jedno oczko (23:24), jednak ostatnie słowo należało w tym secie do Chińczyków, którzy wygrali trzeciego seta (23:25), a w całym meczu prowadzili już 2:1.

W czwartym secie już od pierwszych wymian na siatce, zobaczyliśmy Polaków, jakich chcemy oglądać zawsze. Mimo porażek w dwóch poprzednich partiach, podopieczni Sebastiana Pawlika otrząsnęli się po słabszym momencie gry. Po pojedynczym bloku Norberta Hubera, a następnie dwóch udanych atakach Tomka Fornala, Polacy objęli prowadzenie (16:8). Set numer cztery zakończył się zwycięstwem orłów (25:18) i o zwycięstwie zadecydować musiał tie-break. W piątej odsłonie Polacy rozstrzygnęli losy spotkania na swoją korzyść wygrywając 15:8 i zapisując już czwarte zwycięstwo na tych mistrzostwach, pozostając niepokonaną drużyną na siatkarskim mundialu w Czechach.

Najskuteczniejszym graczem w tym spotkaniu był Bartosz Kwolek - autor 24 punktów. Bardzo dobrze spisali się w tym meczu także siatkarze Cerrad Czarnych Radom. 18 punktów zdobył przyjmujący Tomek Fornal, a 13 "oczek" zapisał na swoje konto środkowy Norbert Huber. W meczu z Chinami zobaczyliśmy także atakującego Jakuba Ziobrowskiego, zdobywcę 6 punktów. Kolejny mecz biało-czerwoni zagrają w środę (28 czerwca), a ich rywalem będą Kubańczycy.

Polska - Chiny 3:2 (25:13, 18:25, 23:25, 25:18, 15:8)
Polska: Kwolek (24), Fornal (18), Huber (13), Kochanowski (9), Ziobrowski (6), Kozub (3), Masłowski (libero) oraz Domagała (10), Jakubiszak (1), Gil 
Chiny:  Yu (12), Wang (11), Tao (9), Liu (3), Nan Li (1), Lei Guo, Yang (libero) oraz Zhou (11), Jiang (1, Fei Chen

(fot. FIVB)