7 pytań do Haliny Bąk

Z Haliną Bąk, wiceprezes firmy Cerrad rozmawiał Krzysztof Domagała.

Firma Cerrad od czterech lat wspiera Czarnych Radom. W jaki sposób ta współpraca się zaczęła?

Czarnych sponsorowaliśmy już w pierwszej lidze, ale wtedy był to mały nakład finansowy. Kiedy pojawiła się możliwość awansu do PlusLigi, zastanawialiśmy się, czy to nie jest właściwy moment, żeby zainwestować większe pieniądze w siatkówkę. Zarząd klubu zgłosił się do firmy Cerrad, a my w krótkim czasie podjęliśmy decyzję. Doszliśmy do wniosku, że siatkówka to fajny sport. Dodatkowo rok 2013 był dobry dla naszej firmy. W tym czasie trwała modernizacja starego zakładu, a w planach była budowa nowego. Dlatego pomyśleliśmy, że warto, aby nasza marka była szerzej pokazana w Polsce, a może i w Europie i zdecydowaliśmy się na sponsorowanie Cerradu Czarnych Radom.

I nie żałujecie tej decyzji?

Nie. Nidy nie żałowaliśmy. Wiadomo, że z każdym rokiem potrzebny finansowe klubu rosną, a my w miarę swoich możliwości staramy się ich wspomagać. Osobiście jestem bardzo zżyta z klubem, z trenerami, z zawodnikami. Jestem obecna na niemal każdym meczu i cieszę się, kiedy w obcej hali zobaczę naszego byłego zawodnika, a ten się do mnie uśmiechnie. Każdy siatkarz wie, że może się do mnie zwrócić ze swoimi problemami, a ja w miarę możliwości staram się je rozwiązywać.

Czy sponsorowanie sportu się opłaca?

Naszym głównym klubem jest zespół Cerradu Czarnych Radom, ale w miarę możliwości staramy się pomagać również ROSIE i klubom ze Starachowic. Trochę tego jest. A czy sponsorowanie się opłaca? Nigdy nie robiliśmy takich badań. Ale widzimy przy spotkaniach z klientami, że kojarzą nas z siatkówki. Zawsze wspomną o ostatnim spotkaniu naszego klubu i firma Cerrad jest przez siatkówkę postrzegana.

Zaczynając współpracę z Czarnymi Radom, stawialiście długofalowe cele przed klubem?

Chcieliśmy, aby ta drużyna wygrywała. Ale nigdy nie stawialiśmy konkretnego celu, typu „jeżeli nie zajmiecie takiego miejsca, to będzie źle”. Ten klub ciągle jest w fazie rozwoju i ma jeszcze czas. Ale kiedy oddana zostanie nowa hala, przyjdzie czas na stawianie celów i walkę o wyższe lokaty.

Czyli firma Cerrad w radomskiej siatkówce zostanie jeszcze na wiele lat.

Czy na wiele, nie wiem. Mamy podpisaną umowę na dwa lata i na pewno się z niej wywiążemy, bo Cerrad jest firmą stabilną i wywiązuje się ze swoich zobowiązać. Po tym czasie będziemy myśleć nad dalszą współpracą. Osobiście chciałabym, żebyśmy zostali w siatkówce na dłużej. Ale oczywiście dopuszczamy taką myśl, że zjawi się sponsor z większym budżetem. Jesteśmy otwarci na współpracę z innymi firmami i gotowi na podzielenie się sponsorowaniem, oczywiście dla dobra radomskiej siatkówki.

W ostatnim czasie z klubem pożegnał się prezes Mariusz Szyszko. Był pomysł, żeby to pani go zastąpiła.

Ale odmówiłam. Cerrad stale się rozwija i w związku z tym mam wiele obowiązków. Nie byłabym w stanie łączyć pracy w klubie z pracą w firmie. Choć i tak sporo czasu poświęcam na działalność w Cerradzie Czarni Radom, bo jestem członkiem rady nadzorczej klubu i stowarzyszenia Czarni. Ale całym klubem nie chcę zarządzać, bo aż tak na sporcie się nie znam. Jako zarząd podjęliśmy decyzję, że obowiązki prezesa będzie pełnił Leszek Figarski i to jest dobre posunięcie. Teraz mamy trzy miesiące, żeby spokojnie pomyśleć nad wyborem nowego prezesa.

Wspomniała pani, że Cerrad prężnie się rozwija.

Firma Cerrad była wielokrotnie odznaczana Perłami Ceramiki, czyli nagrodami dla najlepszych firm z branży. Dodatkowo cały czas się rozwijamy i wprowadzamy nowe technologie. W maju wbijemy łopatę pod budowę nowego zakładu. Będziemy w nim produkować wielkogabarytową cienkościenną płytkę. Na tę inwestycję dostaliśmy niewielkie dofinansowanie. Bo całość wyceniana jest na 140 mln zł, a kwota dofinansowania to niespełna 20 mln. Ale to zawsze coś i pomoże nam rozpocząć budowę, którą planujemy zakończyć już w grudniu. Dzięki otwarciu nowego zakładu zatrudnienie w firmie Cerrad będzie mogło wzrosnąć. Już teraz pracuje u nas ponad 400 osób, a wkrótce przekroczymy 500.

Krzysztof Domagała (cozadzien.pl)/ fot. Aleksandra Krzemińska