Michał Kędzierski: Była szansa na zgarnięcie pełnej puli

Siatkarze Cerrad Czarnych Radom w meczu z PGE Skrą Bełchatów prowadzili już 2:1, jednak w dwóch kolejnych odsłonach lepsi okazali się przyjezdni. Wojskowi wcale nie są zadowoleni z jednego punktu, podkreślając, że była szansa na zgarnięcie pełnej puli. – Jednego punktu przed spotkaniem w ciemno byśmy nie brali, liczyliśmy na trzy, ewentualnie dwa – skomentował Michał Kędzierski.

Pierwszy set wtorkowego spotkania zupełnie nie wskazywał na to, że szósta drużyna poprzedniego sezonu rywalizuje z brązowym medalistą rozgrywek. Cerrad Czarni zagrali zupełnie bez kompleksów, wygrywając premierową odsłonę z PGE Skrą Bełchatów 25:16. Gdy jeszcze weźmie się pod uwagę fakt, że radomianie oddali przeciwnikom 7 punktów po własnych błędach, to okaże się, że podopieczni Philippe’a Blaina nie mieli kompletnie nic do powiedzenia. – Na pewno niezwykle emocjonujące spotkanie, zaczęliśmy bardzo dobrze pierwszego seta, postawiliśmy się Skrze, zwłaszcza zagrywką sprawiliśmy rywalom sporo problemów – analizował rozgrywający. Miał w tym niemały udział, bowiem z jego floatami kompletnie nie mógł poradzić sobie Bartosz Kurek i zrobiło się 5:0 dla gospodarzy.

Wojskowi prowadzili już 2:1 w meczu, ale nie udało im się powstrzymać naporu bełchatowian i ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 3:2 dla przyjezdnych. – Później w końcowych fazach spotkania może trochę zabrakło nam siły, zaprezentowaliśmy się gorzej. Z kolei wiatr w żagle złapali bełchatowianie i dwie ostatnie partie wygrali dość gładko. Nie wiem, co okazało się kluczowe, być może faktycznie zabrakło nam doświadczenia, w końcu po drugiej stronie boiska byli siatkarze o wiele bardziej ograni nie tylko na ligowych parkietach – przypomniał 22-latek.

Zawodnik daleki był jednak od hurraoptymizmu. Punkt zdobyty w starciu z wyżej notowaną drużyną podopiecznych Philippe’a Blaina zupełnie nie zadowolił. – Powalczyliśmy z Bełchatowem, ale niestety nie udało się nam wygrać, a takie przed tym meczem mieliśmy nadzieje. Jednego punktu przed spotkaniem w ciemno byśmy nie brali, liczyliśmy na trzy, ewentualnie dwa – zdradził Michał Kędzierski.

Do końca rundy zasadniczej zostało jeszcze 7 kolejek i każda strata punktów może się wiązać ze spadkiem w ligowej tabeli. Aktualnie radomianie zajmują 7. miejsce w ligowej tabeli. Mają tyle samo oczek, co Lotos Trefl Gdańsk, ale rywali wyprzedzają lepszym bilansem setów. – Przed nami decydujące rozstrzygnięcia, w każdym z pojedynków będziemy chcieli dać z siebie wszystko i powalczyć o pełną pulę. Sytuacja w tabeli nie jest łatwa, różnice między drużynami są niewielkie, nie tylko w czołówce, ale również w środku stawki. Każdy kolejny mecz może mieć ogromne znaczenie. Teraz jedziemy do Gdańska, już raz wygraliśmy z Lotosem w tym sezonie i wiemy, że możemy to powtórzyć – zapowiedział rozgrywający.

Przed ekipą prowadzoną przez Roberta Prygla kolejny daleki wyjazd. W piątek grali w Szczecinie, a w najbliższą niedzielę rywalizować będą z ekipą z Trójmiasta. – W krótkim czasie mamy dwa dalekie wyjazdy: najpierw do Szczecina, gdzie nie zdobyliśmy kompletu punktów, a teraz do Gdańska. Mamy nadzieję, że tam poprawimy bilans. Mamy trochę więcej czasu na odpoczynek, bo kolejkę zaczęliśmy we wtorek, a nie w środę. Dodatkowo większość ekip następne spotkanie gra już w sobotę. Środa jest więc dla nas dniem wolnym i zamierzam ją spędzić na spaniu (śmiech) – nie ukrywał siatkarz.

Po wyborze Ferdinando De Giorgiego na trenera reprezentacji Polski pojawiły się głosy dotyczące odmłodzenia kadry i sprawdzenia mniej doświadczonych zawodników. Wśród zawodników, którzy mogą znaleźć uznanie w oczach włoskiego trenera wymienia się m. in. Michała Kędzierskiego. – Nie myślę o tym aż tak bardzo, chociaż oczywiście gdzieś z tyłu głowy pojawiają się myśli, że fajnie byłoby zostać zauważonym przez trenera. Ale do takiej ewentualnej sytuacji to jeszcze długa droga, obecnie trwa sezon i chcę z Cerrad Czarnymi Radom ugrać jak najwyższe miejsce – zakończył.

Agata Kołacz (siatka.org)